poniedziałek, 5 maja 2014

Logoterapia na co dzień, cz. 2

Jeśli sytuacja jest bez wyjścia, to trzeba ją akceptować taką, jaka jest.

Piękne. Proste, cudne.

Bo przecież można analizować przyczyny. Ale po co? Żeby spróbować jakoś uniknąć podobnej sytuacji w przeszłości? Ale to nie pomaga poradzić sobie z tym, co jest.
Można się przekonywać, że "przecież nie jest tak źle".  No ale jest. I śpiewanie: "Always look at the bright side of life" to właśnie uciekanie od problemu.
No właśnie: można udawać, że nie ma tego, co stanowi problem. Tak jak matka, która nikomu nie mówi, że jej dziecko jest niepełnosprawne. Może nikt nie zauważy. Współczuję jej z całego serca, ale to co robi - nie pomoże na dłuższą metę.
Można też za wszelką cenę walczyć z tym, co złe. Do pewnego stopnia - tak. Czasem potrzeba parę kilo szaleństwa, żeby rozwalić mury albo przeskoczyć szczyty, o których mówi się, że nawet zbliżać się do nich nie da. Ale źle jest, gdy walka z problemem staje się celem. Psychologowi powinno zależeć na dobru danej osoby. A dobrem jest czasem - pozwolić na cierpienie.

1 komentarz:

  1. trafiasz w sedno. czasem nie ma lekko, ale właśnie wtedy trzeba chwilę sobie pocierpieć. dodać do swojego wystroju" kilka zmarszczek, siwych włosów, może kilka łez, częściej jednak poprzestawiać szafki wewnątrz siebie. wpatrywać się w Jezusa, który przecież odmówił wypicia wina zaprawionego goryczą. zmierzyć się z problemem, bez półśrodków.

    OdpowiedzUsuń