sobota, 25 czerwca 2016

Apel Młodych Mam

Rozmawiam i słucham. Ostatnio panuje kryzys wśród młodych mam. Nie zmęczenie fizyczne jest głównym problemem (choć pewnie jedną z przyczyn), ale psychiczne wyczerpanie.

Bardziej "ciężar" niż "słodki"
Wczorajsza Ewangelia: Elżbieta urodziła, a jej rodzina cieszy się z nią razem, że "Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie". Czy my potrafimy jeszcze patrzeć na dziecko, bardziej jak na szczęście niż ciężar? Ile lęku jest związanego z każdą ciążą. Kto nam wmówił, że nasze ciało będzie zmasakrowane i brzydkie po porodzie? Dlaczego posiadanie dzieci jest uważane za drogi luksus? Nie twierdzę, że nie wiąże się z wydatkami, ale bez przesady.

A miało być tak łatwo...
A z drugiej strony przedstawia się macierzyństwo jako "siedzenie w domu". To a'propos 500+, gdzie niektóre ugrupowania utyskują, że kobiety nie chcą chodzić do pracy za 1500 zł (oczywisty wyzysk), a wolą - właśnie - "siedzieć z trójką dzieci w domu". A potem nagle okazuje się, że macierzyństwo to bynajmniej nie "siedzenie". Skąd mamy o tym wiedzieć? Część miała szansę obserwować młode mamy, ale nie wszystkie z nas.

Apeluję, bo...
Spotykamy się z dużym wyzwaniem. Zdarza się, że macierzyństwo nas przerasta (mnie średnio raz na tydzień). Krąży wokół nas depresja poporodowa. Jesteśmy niewyspane.

Tymczasem nasza kondycja jest ważna. My jesteśmy ważne.
Po pierwsze: ze względu na nas i nasze rodziny.
Po drugie: ze względu na inne młode kobiety, które patrząc na nas, zbliżają się, bądź oddalają, od własnego macierzyństwa.
Po trzecie: mamy zapaść demograficzną! Specjaliści prześcigają się w poszukiwaniu jej źródeł. Ja "z nizin" dorzucę własny pomysł: kobiety coraz bardziej boją się macierzyństwa.

Jak można nam pomóc?

1. Odwiedzaj, interesuj się, nie zrywaj kontaktu. To nie jest tak, że młoda mama jest skupiona w 100% na dziecku i ma Cię w nosie. Może przestała odpisywać na maile i posty, może nie odbiera telefonów. Uwierz, że ma zapieprz, jak rzadko i głowę pełną "dziecięcych zagadnień". Ale to nie znaczy, że o Tobie zapomniała. Bardzo chciałaby podtrzymać waszą relację. Potrzebuje kontaktu z kimś innym, niż mąż i dziecko, jak studnia wody. Chce wiedzieć, co u Ciebie. Chce żyć czymś innym, niż tylko przewijanie i karmienie.

2. Bądź gotowa na zmianę formy kontaktu. Nie obrażaj się, jeśli na Twój mail odpisuje w dwóch zdaniach po miesiącu. To normalne, że kilkakrotnie przerywa rozmowę telefoniczną (łatwiej nam pisać smsy, niż rozmawiać). Może mieć problem, żeby przyjść do Ciebie - Ty przyjdź do niej. Być może poprosi Cię o wyjście po godzinie, bo dzieciątko zacznie marudzić, ale już ta godzinka jest dla niej bezcenna. Z chęcią Cię odwiedzi, ale po pierwsze: musi mieć z kim zostawić Maleństwo, po drugie: może będzie potrzebować podwózki, bo karmi (statystycznie piersi są pełne co 4h, jeśli jedzie do Ciebie 1h i wraca 1h, posiedzi nie dłużej niż 2h).

3. To nie tak, że młode mamy chcą rozmawiać tylko o swoich dzieciach, one potrzebują mówić o sobie. Macierzyństwo budzi wiele silnych emocji. Zmagamy się z nowymi wyzwaniami niemal każdego dnia. Jest w nas ogromne pragnienie, żeby to wyrzucić z siebie. Tymczasem młode mamy są nieustannie pytane o dzieciątko. Moje przyjaciółki, gdy już zdam szczegółowy raport ze stanu zdrowia i umiejętności Frania, mają zwyczaj pytać jeszcze: "no dobrze, a Ty jak się czujesz?". Bardzo jestem za to wdzięczna.

4. Błagam, nie krytykuj, ale wspieraj. To może być subtelna krytyka. Jeśli mówisz: "normalne jest, że dziecko w tym wieku"... sprawiasz, że stają mi włosy dęba, że z moim dzieckiem jest coś nie tak. Jeśli domagasz się, bym dobiła do ideału w jakiejś kwestii, np. karmiła co 3h, stawiasz mi bardzo wysoką poprzeczkę (większość młodych mam cieszy się, że dziecko w ogóle zjadło, i nie trwało to 2h, a np. 45 minut).

5. Działanie jest lepsze niż rady. Gdy patrzysz z politowaniem na moje podkrążone oczy i rzucasz: "zadbaj o siebie" to zauważ, że dokładasz mi dodatkową rzecz do zrobienia. Przyjdź, ugotuj obiad albo zajmij się Maleństwem, a dasz mi czas, by zadbać o siebie. Zamiast mówić: na kolki lepsze jest "to a to", lepiej zajrzyj do apteki i przywieź mi ten specyfik.

6. Dając rady, zauważ drogę, którą już przebyłam. Stajemy na rzęsach, żeby naszym Maleństwom było dobrze. Kombinujemy, szukamy rozwiązań, staramy się. Zrobi nam się naprawdę miło, gdy zapytasz: "a jak sobie z tym próbowałaś radzić?", zanim zaproponujesz swój sposób rozwiązania problemu.

Dziękujemy Ci, że jesteś, że myślisz o nas, że nas wspierasz. Każda Twoja pomoc jest na wagę złota. Każda, nawet ta, która wydaje Ci się mała i nic nie znacząca. Maleństwa też są wdzięczne. Jesteś potrzebna. Świat młodych mam rozpaczliwie potrzebuje Cioć (i Wujków).



czwartek, 23 czerwca 2016

Rodzicielstwo

Choćbym stawała na rzęsach, nie będę matką idealną. Nie zaspokoję wszystkich potrzeb, nie nauczę wielu przydatnych umiejętności. Raczej w drugą stronę - dam mojemu dzieciątku bagaż, który ciężko mu będzie nieść, bo nie jestem doskonałą osobą. Jak siebie znam, to Franek będzie lękowy.

Zapytasz, dlaczego wracam na bloga w takim smutnym stylu.

A ja przyszłam, żeby podziękować i wskazać na osoby do dziękowania.

Lwią częścią wychowania zajmują się rodzice i chwała im! A to wszystko, czego oni nie są w stanie nam dać, na szczęście dopełniają inne osoby. Wiele "mam" spotkałam w swoim życiu, nieco mniej "tatusiów" ale też się zdarzali.

Może nawet Twój ojciec zawalił sprawę i jedyne, za co możesz mu dziękować, jest to, że istniejesz. A może wręcz przeciwnie - jest wspaniałym towarzyszem. Gdy już złożysz mu życzenia, pomyśl też o tych wszystkich, którzy byli przy Tobie, gdy jego akurat zabrakło; czy to ze względu na odległość czy psychiczny dystans.

o tych, którzy Cię bezinteresownie tulili i bronili przed złem tego świata,
o tych, którzy Cię uczyli (życia),
o tych, którzy prowadzili z Tobą trudne rozmowy na poważne tematy,
o tych, którzy byli gotowi oddać za Ciebie życie, bo byłaś pod ich opieką