piątek, 26 sierpnia 2016

Koniec

Kochane i kochani!

Żegnam się z blogiem, żegnam się z Wami w tej formie.
Już od jakiegoś czasu czuję, że pora to właśnie zrobić. Patetycznie to zabrzmi, ale myślę ostatnio dużo nad swoim życiem; nad tym, co chciałabym w nim robić, jakie mam cele, marzenia. Zrozumiałam, że blog to tylko etap na drodze.

Piękny i ciekawy. Pisząc, musiałam zgłębiać różne zagadnienia, żeby nie pisać Wam jakiś wyssanych z palca głupot. Poza tym uczyłam się formułować swoje myśli w jasny i ciekawy sposób, co, przyznaję, nie zawsze mi wychodziło. Uwielbiałam, gdy ktoś zaczynał ze mną polemizować. Dlaczego? Zwykle nie rozmawia się o takich tematach, jak, dajmy na to, sens cierpienia. A tu się zdarzało.

Zdarzyło się też kilka cudów po drodze. Dowiadywałam się o nich po fakcie. Czasem ktoś potrzebował jakiegoś tematu, jakiś słów i właśnie tu je znajdował. Co mogę powiedzieć? Bóg istnieje. To on podsuwa nam ludzi, słowa, zdarzenia... czasem nawet artykuły na blogu.

Dziękuję Jemu, bo jest.
Dziękuję Wam za każdy komentarz, słowo wsparcia, pochwałę.
Dziękuję Wam za polemikę, korektę i krytykę.
Dziękuję za towarzyszenie przez te dwa przełomowe lata w moim życiu. To było dla mnie ważne.

Życzę Wam, żebyście znaleźli znaczenie Waszego imienia i poszli za nim. I jeszcze: niech Pan Wam błogosławi, bez względu na to, czy w Niego wierzycie.

Majka
(małe dziecko Pana, żona J., mama Franciszka, kobieta, córka, przyjaciółka, trochę psycholog, krakowianka ze Śląska) 

wtorek, 16 sierpnia 2016

o kobietach drukiem

Jak nigdy w historii, namnożyło się książek o kobietach; ich cechach, powołaniu, duchowości... Niemieckie 3K (kinder, küche, kirche) zanegowano już ponad 100 lat temu, jednak wydaje się, że kobiety miały problem: co w zamian? Szturm na posady męskie był do pewnego stopnia słuszny. Dziś jednak widzimy, że pozycja buisnesswoman, traktorzystki czy górnika dołowego nie jest kobiecym szczytem marzeń, satysfakcji i spełnienia. Więc co? Poniższe tytuły próbują odpowiedzieć na to pytanie, a także opisać kobietę, jej cechy, specyfikę jej duchowości z chrześcijańskiego punktu widzenia. Zapraszam na moją subiektywną recenzję.

Kobieta silna Ingrid Trobisch
To pierwsza książka tego typu, z jaką się spotkałam. Już po tytule można poznać, że rozprawia się z mitem kobiety jako "słabej płci". Możemy w niej znaleźć sposoby na odkrycie i pogłębienie kobiecości. Rozdział o rodzinie zainspirował mnie, by spojrzeć w tył na moich przodków płci żeńskiej ("przodkinie"?). Dzięki temu wiem, po kim mam nieumiejętność wysiedzenia minuty w spokoju (to Twoja ina babciu G.!).
Łatwa w lekturze, ciekawa, dobra na podkładkę do dyskusji.

Kobieta - boska tajemnica Joachim Badeni OP
Mężczyzna o kobiecie? To jeszcze nic - zakonnik o kobiecie. A jednak książkę czyta się jednym tchem. Zahacza o wiele tematów typowo kobiecych i, wydawałoby się, przyziemnych: randki, makijaż, kobieca intuicja. O. Badeni patrzy na nie pod kątem wiary chrześcijańskiej i zdziwiłby się ten, kto spodziewa się podejrzliwego potępienia. Parafrazując Zagłobę - Kochana zatknijże sobie tą książkę za pas, a jeśli ktokolwiek będzie Ci próbował wcisnąć, że chrześcijanka powinna wyglądać jak drewniany słup w spódnicy z koca, to ją zza pasa wyciągnij i daj mu nią w pysk.
Świetna dla osób nie lubiących czytać, bo cieniutka, napisana w formie dialogu, więc przechodzi się przez nią piorunem.

Urzekająca John i Stasi Eldredge 
Swego czasu to było must have wszystkich chrześcijańsko zakręconych kobietek. Czytałyśmy Urzekającą jednym tchem, a potem wykrzykiwałyśmy w słuchawki: "Czytałaś? No ten pierwszy rozdział! To o wisience na torcie! No genialne!" Więcej - książka powędrowała "na ambony"; w niejednym kazaniu/konferencji można było usłyszeć jej fragmenty. Triada potrzeb kobiecych i męskich to już chyba klasyka duchowości płci. Niektóre rozdziały to gotowy materiał na rekolekcje, inne ciekawa analiza psychologiczna. Przeplatane historiami z książki, filmu, życia i sporą dawką Pisma Św.
Odkrywcza, głęboka, poruszająca.

Kobieta. Kapłaństwo serca. Jo Croissant
Jak dla mnie - najcięższa ze wszystkich. Pięknie i głęboko opisana kobiecość, ale miałam wrażenie, że tytułowe kapłaństwo spełnia się jedynie w słowie odmienianym przez wszystkie przypadki: "posłuszeństwo". Jasne, jest to potrzebne, ale chyba nie kluczowe dla kobiecości.
Cienka, ale pełna głębokich treści. Warto zajrzeć i chyba tylko tyle.

O kobiecości Jadwiga Pulikowska
Cieniutkie maleństwo, niemal mieści się w dłoni, a tyle w niej treści! Pigułka zawierająca w skondensowany sposób najważniejsze tematy związane z kobiecością. Słowo klucz - akceptacja. Dzięki klarowności i zwięzłości, pozwala na szybką weryfikację, czy akceptujemy siebie w swojej kobiecości na różnych jej aspektach.
Wymarzona lektura dla "początkujących".

To tyle znam. Coś pominęłam? Co polecacie?

bo tak wypada

Zrobić duże wesele, by zaprosić tych, co nas zaprosili.
Poprosić na świadków i chrzestnych rodzeństwo.
Dawać w prezencie nie mniej niż dano nam.
Nie karmić dziecka piersią w miejscach publicznych.
Odbierać każdy telefon lub zawsze oddzwaniać.
Nigdy nie odmawiać pomocy.
Pójść na firmową imprezę, choćby to była libacja.
Podtrzymywać znajomości.
Nie dyskutować, chyba, że z mężem.
Nie zmieniać poglądów.
Zapraszać gości tylko do wysprzątanego mieszkania.

"Wypadeizm" - religia ortodoksyjnego trzymania się konwenansów.

czwartek, 11 sierpnia 2016

Trzecia osoba

Od jakiegoś czasu w naszym mieszkanku czuje się coraz bardziej, że jesteśmy we trzy osoby. Nie zrozumcie mnie źle - Franek osobą jest przecież od początku (partycypuje w swej osobistości, jak by powiedział mój profesor filozofii). Dopiero teraz jednak ujawnia się coraz wyraźniej, jaki jest.

Od tygodnia nie patrzy w lustro. Bo nie! Absorbuje go za to koszyczek na szaliki.
Przestaje machać i kopać tylko wtedy, gdy opadnie z sił.
Nienawidzi się ubierać. Spodnie - żaden problem. Za to, gdy choć najdelikatniejszy materiał dotnie szyi,  sygnalizuje to wrzaskiem.
Gdy się budzi, a stoję nad jego łóżeczkiem, uśmiecha się promiennie.
Tęskni za mną, gdy wychodzę z domu.
Nie lubi się przytulać. No chyba, że zasypia. Wtedy musi się przytulać.

Ta trzecia osoba coraz bardziej żyje swoim życiem. Choć wymaga ogromu troski i czasu, przecież tak bardzo, bardzo chce być samodzielna. Jeszcze nawet nie krok po kroczku... chwyt za chwytem, kopnięcie za kopnięciem, pisk za gaworzeniem. Coraz dłużej radzi sobie bez nas.

Wspaniale się na to patrzy. Drobiazgi, a tak cieszą. Wiesz, wczoraj próbował podnieść bioderka do raczkowania! Co z tego, że tego nie zrobił i pewno jeszcze przez tydzień nie zrobi? Ale próbował! A dziś sam wyciągnął prawą rączkę po marchewkę! I dwa razy (na pięćdziesiąt) otworzył szeroko buzię przy jedzeniu! Kiedyś... tak, kiedyś to było dla mnie śmieszne, jak można się takimi drobiazgami zachwycać. Teraz, nie wiem jak, po prostu się zachwycam. 

To wynagradza niedospane noce, pobolewające kolana, irytację związaną z ząbkowaniem. Nieważne! Zapytasz, gdzie byłam na wakacjach? Morze, góry, nowe miejsca? Wyjechałam? Nie, nie mam takiej potrzeby. Mam w domu mały wszechświat. Na razie poznałam tylko jego 6 miesięcy.