środa, 23 kwietnia 2014

Logoterapia na co dzień, cz.1

Frankl pisze, że aby być szczęśliwym należy nie dążyć do szczęścia:) Innymi słowy, szczęśliwi będziemy dzięki spełnianiu w naszym życiu jego sensu. A czym jest ten sens? Niektórzy widzą go w kochaniu drugiej osoby, inni w poświęceniu dla jakiejś ważnej sprawy, inni w karierze naukowej albo sportowej. Nasze małe sukcesy na tej drodze dadzą nam szczęście. Tymczasem gdy szczęście staje się celem samym w sobie, przestaje być osiągane. Przykład (mój pomysł, nie Frankla): jeśli ktoś obżera się słodyczami dla przyjemności jedzenia słodyczy, wkrótce mu się przejedzą. A jeśli sięga po nie od czasu do czasu, wciąż mu smakują.

Oczywiście najpełniej, najbardziej stajemy się Ludźmi, gdy ten sens to wyjście w stronę drugiego człowieka.
W sumie zgodziłabym się z tym. Mam tylko jedno, duże ALE. Zwłaszcza nam, chrześcijanom, łatwo przegiąć w tym wychodzeniu do drugiego człowieka.: "Zapomnij o sobie!". Chyba słyszeliśmy nie raz coś w ten deseń. Tyle, że nam nie wolno o sobie zapomnieć. Nam nie wolno siebie wyrzucić do kosza w imię czynienia dobra innym ludziom. Jesteśmy stworzeni po coś, tak wierzę. Każdy z nas konkretnie właśnie taki, jaki jest. To ważne zadanie, żeby odkryć, jakie są nasze zdolności, jakie mamy marzenia, jakie pragnienia, aż po te na samym dnie serca. Dopiero gdy wiemy, kim jesteśmy, możemy się stać bezinteresownym z siebie darem. I to też trzeba zrobić mądrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz