czwartek, 26 czerwca 2014

wyżyny

Dzisiaj zrealizujemy powód 2. posiadania bloga:) Taki dosyć sparafrazowany cytat, który mnie wczoraj wieczorem uderzył i zwalił z nóg (na szczęście leżałam):

Ślubujemy komuś miłość do śmierci. I tak, rozumiemy to dobrze, że zobowiązujemy się kochać aż umrzemy. Ale można to jeszcze rozumieć inaczej: będę Cię kochał, choćbym miał przez to umrzeć. Innymi słowy: jeśli moje bycie z Tobą będzie takie, że mnie doprowadzi do śmierci, to zgoda. I tak będę z Tobą. Czaicie w ogóle jakie to jest wyznanie miłości?

Nie, nie czaimy:) Po raz kolejny katolicka wizja małżeństwa jest taka, że nie ogarniam:)

* (27.06)
Doszłam do wniosku, że tego typu haseł nie powinno się wyrywać z kontekstu, bo mogą być opatrznie zrozumiane. A więc:

Powyższy cytat (a właściwie parafraza cytatu) pochodzi z Pomarańczarni: cyklu wykładów (konferencji) mówionych przez dominikanina o. Szustaka. Sezon II, konferencja 27. Jakby ktoś chciał - mam, pożyczę.
Czyli: to nie są słowa papieża ani oficjalny dokument:)

Kontekst: O. Adam mówił o związku, podstawach związku. Opierał się na analizie Pieśni nad Pieśniami. Tam jest taki fragment jak opisywane są cztery zapachy, którymi charakteryzuje się ukochany/na. Tak jest wyjaśniana ich symbolika:
mirra - czyli coś, dzięki czemu składano ofiary. Oznacza to, że prawdziwa miłość jest wierna - ofiarowana tej konkretnej jednej osobie (i tu była wspomniana powyższa sprawa ze śmiercią),
cynamon - daje taki silny zapach, że żaden inny już nie pachnie. Oznacza to, że związek ma być taki, żeby chronił od zła, by ludzie się w nim wspierali, czuli bezpiecznie.
wonna trzcina - trzciną posługiwali się pisarze. Oznacza to, że w związku ma być dialog, rozmowa, otwartość na siebie nawzajem. Nawiasem mówiąc: trzcina to ok, ale co to znaczy wonna? widział ktoś kiedyś pachnącą trzcinę?
kasja - to w ogóle jest jazda:) nie wiadomo, co to za zapach. Po prostu nie przetrwał do naszych czasów:) wiadomo o nim tyle, że robiono go w jakiś niewyobrażalnie wysokich temperaturach. Trzeba było gotować jakąś substancję w bardzo, bardzo gorącym wywarze. Oznacza to, że po pierwsze: w związku musi być namiętność. Ks. z kolei Maliński mówi, że jak dwoje ludzi nic do siebie nie ciągnie, to mogą założyć spółkę biznesową albo być wspaniałymi przyjaciółmi ALE związku z nich nie będzie. Po drugie: potrzebne jest wzajemne staranie się o "temperaturę" w związku. Staranie, by nie wygasło uczucie.
A to wszystko jest połączone oliwą, czyli łagodnością. Traktowaniem drugiej osoby tak, by jej nie zranić, nie skrzywdzić.

I mówi o. Adam, że jak żadnego z tych zapachów w naszym związku nie ma - to lepiej się w niego nie pakować. Lepiej odejść.
A jak są i to wszystkie - to wspaniale:)

I w tym kontekście patrzę na początkowe zdania tego posta.

3 komentarze:

  1. słuchałam tej konferencji chyba parę razy:) szczerze mówiąc, za pierwszym razem się przeraziłam, ale teraz już jakoś lepiej to przyjmuję :D do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do tego, że bycie z ukochanym mnie zabije. (swoją drogą, znajoma z grupki powiedziała mi, że większość młodych małżeństw przechodzi kryzys. wiedziałaś o tym? ja myślałam, że po ślubie będzie tak lepiej, łatwiej... przynajmniej na początku... a tu niekoniecznie.)
    dziękuję za przypomnienie o tych zapachach. tak miło było dostać niespodziewane zapewnienie, że dobrze wybrałam :)...
    Paulinka
    PS. też tak masz, że masz ochotę ciągle rozmawiać o ślubie i wszystkim, co z nim związane? bo ja tak, ale trochę się boję zaczynać ten wątek, bo nie chcę kogoś tym denerwować... ale to jest takie, wiesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to się nie przeraziłam... Jak kochać, to konkretnie:)
      A o tym kryzysie to nie wiedziałam:( No ale jak tu nie mieć kryzysu, jak nagle odkrywasz, gdzie ukochany wyrzuca brudne skarpetki (a on odkrywa ile tak naprawdę masz ciuchów i dlaczego w jego szafie:)). Nie no, nie nastawiajmy się. Będzie wspaniale - tyle Ci powiem.
      PS: Ja mam trochę w drugą stronę. Bardzo nie lubię rozmawiać o ślubie i sprawach z nim związanych. Takich organizacyjnych.
      A całą resztę spraw "ze ślubem związanych" i tak poruszam nieustannie, albo ktoś się mnie pyta, albo ja nie mogę wytrzymać i muszę się czymś podzielić:) Siostra, dziel się ze mną jakby co, ale uwierz: nie denerwujesz. To jest piękne:)

      Usuń
    2. Nie no, sprawy organizacyjne są straszne. Ale cała reszta, w ogóle myślenie o ślubie, nie o weselu :)... Najlepsze:) P.

      Usuń