sobota, 5 lipca 2014

Praca magisterska: level: END

A kiedy już znajdziesz odpowiednią ilość osób do badań... i odpowiednią ilość osób, by Ci pomogły znaleźć osoby do badań...
A kiedy je zaczniesz robić i okaże się, że to wygląda zupełnie inaczej, niż planowałaś, a kiedy zmodyfikujesz badania, nauczysz się słuchać i nie robić wielkich oczu, gdy ktoś opowiada takie rzeczy, że chyba tylko ktoś niewidomy tych wielkich Twoich oczu nie zauważy, a kiedy odpadnie Ci kilku badanych, a kiedy na dwa tygodnie przed oddaniem tej części pracy będziesz pluć sobie w brodę: "trzeba było zacząć wcześniej..."
A kiedy już wszystkich przebadasz i zaczniesz opracowywać wyniki, a kiedy okaże się, że ta teoria, co to ją sobie wybrałaś, jest trochę bardziej skomplikowana, niż się wydawało... a nawet bardzo trochę... a kiedy siądziesz nocą nad tabelkami, mając w głowie jedynie: "trzeba było zacząć wcześniej..."
A kiedy pół Twojego mieszkania idzie się dobrze bawić na (ostatnich!) juwenaliach, a Ty nie, bo: PISZESZ PRACĘ...
A kiedy już coś Ci wreszcie wyjdzie... ale zabierzesz się za interpretację... i okaże się, że:
a) ktoś już odkrył Twoje wnioski,
b) nikt nigdy nie interesował się Twoimi wnioskami, więc nie masz ram teoretycznych, by je opracować...
A kiedy do czwartej rano równasz marginesy i akapity...
A kiedy Twoja promotorka jednak nie sprawdzi pracy na czas, bo pisze grant badawczy...
A kiedy spędzisz czerwiec w kolejkach po wpisy, wypisy, recenzje, zapytanie w sekretariacie o jeden drobiazg... i dzięki temu dowiesz się co u ludzi z Twojego roku:)
A kiedy już ściągniesz ten przydługi skrypt i stwierdzisz, że przecież masz czas...
A kiedy na tydzień przed obroną okaże się, że musisz się szybko przeprowadzić, kilka przyjaciół złapie doła i trzeba ich będzie pocieszać, Twoja wspólnota akurat robi jakąś mega akcję, parę dzieci potrzebuje opieki... nocą siądziesz nad tym skryptem, myśląc tradycyjne: "trzeba było zacząć wcześniej..."
A kiedy odpowiesz na setkę telefonów nt. procedury składania pracy, przebiegu egzaminu, "co to w ogóle jest ta trafność?", "jak radzisz sobie ze stresem?" ("walę głową w mur)" i wykonasz ich równie wiele...
A kiedy przyjdzie wieczór przed...
A kiedy usiądziesz pod drzwiami... i cię zawołają do środka...

A kiedy wyjdziesz...
wtulisz się w ukochane ramiona...
"już po wszystkim" pomyślisz...

stres na chwilę odejdzie, na moment wyłączy się zmęczenie, kolana przestaną drżeć,
(tylko serce, chuligan, nie chce przestać bić jak oszalałe),
poczujesz taką ulgę, radość i dziką satysfakcję,
zrozumiesz, że było warto:)

I wiecie co? Jeszcze bardzo, bardzo dziękuję. Za wszelkie wsparcie tym co wspierali:) Bez Was nie dałabym rady:)

1 komentarz: