Tyle lat nie przeczuwać nic,
Tyle chwil stracić bezpowrotnie,
I w ciemności tkwić.
Liceum: Szukaj... szukaj... szukaj... rozeznawaj... Jestem tu, gdzie zwykle ludzie słyszą Twój głos, odnajdują sens. W końcu - byliśmy umówieni. A Ciebie nie ma. Milczysz. Znów nie przyszedłeś.
Zasypana ścieżka nętna,
ścieżka trudna, lecz
nie błędna.
Ścieżka prosta, ścieżka
krzywa,
która z nich jest ta
właściwa?
Czy się cofać, czy iść
dalej,
dziecko drogie nie wie
wcale.
Bo tam mgła i tu, lecz
czarna.
Ta niepewność jest
koszmarna.
Prześladuje wciąż: „a
jeśli?”
Trzeba było wybrać
wcześniej.
Początek studiów: Wybrałam, a jednak chyba nie wiem może źle. To poznaję po niepokoju. Niby jest ok. Właściwie. Uczciwie. Serce rozkopane na dwie części, wydobyte na wierzch talenty i umiejętności. Znam siebie na wskroś. Wybrałam. A jednak chyba nie wiem... może źle.
Tyle dni gonić, nieuchwytne.
Tyle lat błądzić jak we mgle.
Tyle chwil patrzeć i nie widzieć
Nic i mylić się.
Studia w pełni: Moje drugie imię to: stan permanentnej niewiedzy (dobrze, że drugie, bo ile czasu by schodziło na podpisywanie się...). Dobrze więc, odpuszczam. Mam dość. Jednak siebie nie znam. Mam w sobie talenty, których wcześniej nie podejrzewałam. Niestety, są też sprawy, z którymi sobie nie radzę. Zatrzaśnięte drzwi do kilku pokoi w sercu.
Nie trafi Cię żaden piorun, nie huknie grom.
Aniołów chór nie zaśpiewa, nie zagra dzwon.
Miłość zaszepta Ci cichutko.
Zrozumiesz tylko Ty i Bóg.
4 rok studiów: Pamiętasz, jak się wtedy modliłam? "Nie pokazuj mi mojej ścieżki. Proszę, popchnij mnie na nią." I tak zrobiłeś, ale to nie był ten długo wyczekiwany snop światła, grom z jasnego nieba. W ciemno trzeba było zaufać. Nie znając celu, więcej - nie akceptując celu, iść.
Stoję tu, patrzę prosto w światło.
Stoję tu, myśli mkną jak wiatr.
Nagle wiem, to nie jest sen
To tutaj jest mój świat!
Końcówka studiów: Czy to się wie tak nagle, z dnia na dzień? Dziś nie wiem, jutro wiem? Tak - wyraźna jest decyzja. Ale dochodzenie do niej trwa. Tak naprawdę - wiedziałam już wcześniej. Tylko bałam się uwierzyć, że to szczęście może dotyczyć właśnie mnie.
Może:)
jak to teraz pisze młodzież: #zazdro
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego, chyba przestanę komentować, bo tak tu wszystko mądrze i poukładanie ;)
Piękne to, co piszesz Majeczko! :)
OdpowiedzUsuńJestem dumna z Ciebie, że pozwoliłaś sobie uwierzyć w szczęście, od Pana Boga, właśnie dla Ciebie.
Bardzo mnie inspirujesz. Dziękuję.
Kiedyś wygrałam konkurs szkolny na reportaż pisząc o ,,znajdywaniu/dochodzeniu do celu". Pomogło mi trochę wypunktować fakty, istotne momenty w życiu, ale mimo wszystko stwierdzam, że ciągle poszukuję. Zazdroszczę Ci tej wyraźnej decyzji w ostatnim punkcie. Marzę, żeby takich momentów było więcej. I takich- związanych z tym- pchnięć naprzód.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Was mam, dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńŻadne słowa i wiersze nie mogły lepiej opisać tego wszystkiego co się z Tobą działo.
OdpowiedzUsuńTen wpis moim zdaniem jest najbardziej Twój, najpiękniejszy, najmądrzejszy, najważniejszy.