piątek, 14 marca 2014

Paulina

Paulina - "należąca do Pawła"

Imię, na które oburza się każda feministka:)

Uwaga, feministki! Podpowiadam kolejny cel ataku: przysięga małżeńska. Konkretnie jej początek, bo to: "ślubuję miłość, wierność, itp" jeszcze można zaakceptować. Ale popatrzmy na pierwsze zdanie. Nie ma tam: dziubku, tygrysku, misiaczku, żabciu... luby mój, miła moja (dla zwolenników słów bardziej podniosłych). Nie -  jest tylko wielkie, egoistyczne: JA.
A co dalej? Może: będę Ci pomagać, będę Cię wspierać, będę prać Twoje brudne skarpetki.... Absolutnie. Jest: Ja BIORĘ Ciebie... Ja biorę - i Ty będziesz mój, Ty będziesz moja.
Hmm... przedmiotowo to zabrzmiało. W oczach obrazki zgnębionej kobiety, która lata pomiędzy kuchnią i pralnią, a w przerwie przynosi piwo swemu panu i władcy. Albo z drugiej strony jego, jak z kwiatami i kawą w ręku pędzi odebrać lubą od kosmetyczki, wieczorem odrabia z dziećmi lekcje, a ona baluje w klubie z koleżankami, a po nią przyjedzie o 3 nad ranem, to ma do niego pretensje, że nie wyprasował sobie krawatu. (prościej wymyślić wersję uciemiężonej kobiety, niż mężczyzny. Genderysto! Na pomoc!)
Jakim cudem zatem małżeństwo ma sens? Ano bo zabierają sobie siebie nawzajem. Jeśli oboje będą pamiętać o tym, że są darem, nie dojdzie do uprzedmiotowienia.
Ona go bierze i daje siebie w zamian, on ją bierze i daje siebie w zamian. Piękne, co? Ciekawe, jak wyjdzie w praktyce:)

Paweł - mały, drobny, niewielki wzrostem
Zatem:
Paulina - należąca do tego, kto jest mały, drobny, niewielki wzrostem a może lepiej: kto się nie wywyższa; kto potrafi stanąć w prawdzie z samym sobą; kto jest jak dziecko w ręku Boga.

Nadinterpretuję? Może.

1 komentarz:

  1. Ale miło, przychodzę, a tu moje imię :) Hmm... Czy ja Ci mówiłam, że imię Rafała z bierzmowania to Paweł? :) Wybrane. A wiesz, teraz mi się przypomniało, że dostałam od Bartka książkę "Rut Moabitka", którą napisał bp Ryś (nie wiem jak mogłam nie skojarzyć z tytułem Twojego bloga)... jak przywiozę do Krk, to Ci podrzucę :) Jest świetna. Pisz dalej Siostrzyczko, bo bardzo dobrze się to czyta. Pozdrawiam znad mandarynek:)

    OdpowiedzUsuń