czwartek, 27 marca 2014

Ilona

Ilona - węgierska wersja greckiego imienia "Helena"

Co jest moje we mnie? Wygląd najmniej. To wiemy już od kołyski, dzięki powtarzanym nad nami, jak mantra, zdaniom: nosek/oczka/płucka/wejrzenie po mamie/tacie/dziadkowi/babci (...hmm... czyżby sąsiadowi z trzeciego piętra?).
Może mój charakter? Eee... nie. A kto się nie zgadza, niech udowodni, że nigdy w życiu nie słyszał: "zachowujesz się jak ojciec!" (względnie: "jesteś taka sama, jak Twoja matka").

Jest taki fragment w Harrym Potterze, który bardzo mi się podoba. To wtedy, gdy malutki Harry przyjeżdża pierwszy raz do szkoły i ma być przydzielony do jednego z czterech "domów". Tiara (czyli taki kapelusz ze szpicem a'la Gandalf) zagląda w jego myśli i zdolności. Ocenia, że powinien należeć do domu Slytherinu. Harry jednak, wbrew temu, co się mu sugeruje, wybiera dom Gryffindoru. "To nasze wybory, a nie nasze zdolności pokazują nam, kim jesteśmy" skomentuje to parę tomów później jego przyjaciel.

Czasem wydaje się nam, że nie mamy wielkiego wpływu na nasze życie przez to, co wydarzyło się w przeszłości, przez to, co odziedziczyliśmy, co mamy już dosłownie "w genach". Ale to tylko fundament - bez niego nie byłoby domu. Jest potrzebny. I dziękuję Ci mamo za niego bardzo:)  Co jednak zrobimy ze ścianami, dachem i liczbą pięter - to tworzy z nas niepowtarzalną, jedyną w swoim rodzaju wersję projektu o nazwie "człowiek".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz