czwartek, 29 stycznia 2015

o życiu

"Na moim podkoszulku "Born to loose".
- To nieprawda! Nie urodziłeś się, żeby przegrać! Ale by życie w Tobie zwyciężało wszelką śmierć. Urodziłeś się, aby żyć, żyć, żyć!
- Żyć, co to znaczy?
- Być pijanym miłością."

(Daniel Ange, Zraniony pasterz) 

6 komentarzy:

  1. Czymże życie? Snem we śnie. - S.Przybyszewski

    OdpowiedzUsuń
  2. Komentarz Przybyszewskiego jest smutny:( Serio myślisz, że to tu, to tylko sen? Mój kuzyn, gdy miałam 6. lat, strasznie mnie wystraszył. O coś tam się pokłóciliśmy, pewno o piłkę albo rowerek, i powiedział do mnie: "Nie, Ty nie istniejesz, Ciebie tu nie ma, to tylko sen". Jejku, jak sobie to wzięłam do serca...

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś o tym, że nie istniejemy słyszałam ostatnio od H. :D Spokojnie, uważam za racjonalne i bardzo prawdopodobne stwierdzenie, że wszyscy istniejemy i żyjemy. Nie wiem co miał na myśli pan Przybyszewski, ale ja to sobie jak zawsze po swojemu odczytuję. Tj. że życie doczesne jest takim jakby trochę snem we śnie. Jak śnimy to czasem śnimy o tym, że się budzimy i coś robimy. Coś normalnego, wykonywalnego, może dobrego, ale to nie jest prawdą. I nawet jeśli już się serio obudzimy i robimy coś dobrego to to wciąż przecież nie jest TO ;) bo prawdziwa Miłość, Prawda etc dopiero w życiu po, rozjaśniłaś coś niecoś? :) tak więc nie wiem czy to ma sens ale tak sobie wymyśliłam.... a Ty, Majuś, istniejesz, spokojnie ;) za bardzo działasz na ludzi, na rzeczywistość, by mogło być inaczej. ewentualnie to ja jestem wytworem Twojej świadomości (sama sobie na komentarze odpowiadasz?!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony masz rację, że rzeczywiście - tu jest tylko cień tego, co będzie. Ale z drugiej strony, są takie chwile, gdy żyjąc tu i teraz, z całą ułomnością i niepełnością tego stanu, DOTYKA SIĘ NIEBA. Mam wrażenie, że czasem żyjąc tu, doświadczamy małych przebudzeń i żyjemy przez chwilę TAM.
    Ewentualnie może być tak, że to ja nie istnieję, a mój blog jest wytworem Twojej świadomości - zachciało Ci się z kimś prowadzić dialog, ale nie bardzo chcesz gadać do siebie, więc podświadomość ubrała rozmówcę w taką właśnie formę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie pewnie znowu masz rację, kilka razy w Kościele i gdzieś poza nawet słyszałam, że nasza wieczność zaczęła się już w chwili naszego poczęcia, a nie zacznie dopiero w chwili śmierci, ergo: już żyjemy wiecznie (tak?) :D śmierć jako brama między czasem a bez-czasem to dość plastyczny obraz (przynajmniej dla mojej podświadomości, hah, która zresztą chyba nie potrafiłaby wytworzyć takiego bloga - poza tym czasem mówię coś sama do siebie, więc i tak bym go nie wytwarzała, haha). W każdym razie - Maju, istniejesz. I to jak!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre z tą wiecznością, która zaczyna się przy poczęciu:) A że tak podrążę - może nawet wcześniej?

    OdpowiedzUsuń