środa, 14 stycznia 2015

o wybaczeniu

Od czegoś trzeba zacząć

Żeby decyzja nie była martwa, musi po niej nastąpić działanie. Jeśli zapiszę się na kurs, powiedzmy staro-cerkiewno-słowiańskiego i nie ruszę dolnej części pleców po słownik do księgarni, to nie pogadam. Choć porównanie może zbyt płytkie jak na ważność tej kwestii, ale podobnie ma się rzecz z chrześcijaństwem.
Powiedzmy, że jakaś osoba chciałaby się trochę do Pana Boga "przypiąć". No stwierdziła, że "jednak coś tam jest", a nawet może "ktoś"... po prostu wpadła na to, że jest w świecie coś więcej niż materia (czyli wyszła poza marksizm), albo przeżyła coś poważnego... mniejsza z tym. Generalnie chciałaby jakoś nawiązać więź z Bogiem, ale nie ma pomysłu, jak. Modlitwa przypomina mówienie do ściany, kościelne "prawa i obowiązki" wydają się być absurdalne, aktywni chrześcijanie jakby mają  dużo wolnego czasu na bzdury, mało znajomych i trochę nierówno pod sufitem... 
No to co zrobić? Rozprawić się z grzechami, z tym, co było złe? Ale przecież inni też byli dla mnie źli.

I o to chodzi.

Zacznij od przebaczenia. To znaczy: nie chowaj już urazy, za to, że ktoś Cię skrzywdził. Nie szukaj zemsty, wyrównania rachunków, czy nawet, żeby ta osoba "nauczyła się", że tak nie wolno. Niech krzywda już Cię nie boli, nie smuci, nie gniewa. Nie odczuwaj żadnych skutków zranienia. 


Co to ma wspólnego z Bogiem?

Wszystko. Dla mnie przebaczenie to taka furtka w chrześcijaństwo. Dlaczego akurat to? Bo przebaczenie, moim zdaniem, najlepiej obrazuje miłość nieprzyjaciół. A ten właśnie nakaz Pana Jezusa najbardziej, wg mnie, pokazuje odrębność chrześcijaństwa od innych religii. A więc - chcesz być jednym z nas? No to my jesteśmy właśnie tacy, że przebaczamy, jak nam ktoś zawini.
Dlaczego? Bo Chrystus tak kazał. Bo sam nam wybaczył. Dobra,jeśli nie kupujesz tego... Może inaczej...
Jeśli nie przebaczysz, nosisz w sobie urazę, żal, czasem gniew, to tak naprawdę dokładasz sobie trudu do swojej krzywdy. Twoje nie-przebaczenie często albo nie wpływa na Twojego krzywdziciela, albo wpływa i jeszcze bardziej rozpieprza waszą relację. Wniosek: przebacz, żeby sobie ułatwić życie. 

Komu?

Zakładając, że mój pomysł jest ok, trzeba jakoś przystąpić do realizacji. Często wiemy, kto nas skrzywdził (poważnie się robi, gdy pamiętamy po latach, co wtedy miał na sobie i jaka była wtedy pogoda), ale zdarza się, że nie. Jeśli ktoś jest w miarę zgodliwym człowiekiem i otaczają go dobre jednostki, może tu mieć problem. Moja rada: zastanów się w czyim towarzystwie robisz się bez powodu zdenerwowany/-a lub smutna/-y. To może być jakiś trop. I o kim Twoim znajomi ciągle mówią, że Cię krzywdzi, a Ty nieustannie zaprzeczasz i go-ją usprawiedliwiasz. A może po prostu nigdy nie czułeś/-łaś się skrzywdzony/-a. Ok, zazdroszczę. 
Tak serio: nie ma co szukać na siłę zranienia w swoim życiu, jeśli czujemy się ze sobą dobrze, z innymi dobrze i inni też się z nami czują dobrze. Ciąg dalszy jest dla osób, które kogoś niestety zidentyfikowały, jako krzywdziciela (stałego lub chwilowego). Pogodzone ze sobą i ze światem jednostki niech lepiej idą na spacer nie tracąc czasu.

Zabić uczucia

Kto już próbował przebaczyć, może doświadczył, że czasem powtarzanie w głowie: "wybaczam, wybaczam, wybaczam!" nic nie zmienia w dziedzinie uczuć. Żal jak był, tak jest. Wspomnienia wciąż bolą. Tu trzeba pamiętać, że wybaczenie, podobnie jak miłość, to nie uczucie - TO DECYZJA i wierność jej.
Generalnie chrześcijanie mają tu więcej nadziei, bo liczą na wsparcie. Duch Święty naprawdę pomaga w tej kwestii. Mam wrażenie, że żywotnie mu zależy na naszym uwolnieniu od żalu, smutku i gniewu.

A może by tak konkret?

Wiemy już, czym przebaczenie nie jest, ani co średnio skutkuje (walenie głową w mur i wmawianie sobie, że już się przebaczyło). Szczerze mówiąc mam słabe dokonania w praktyce. Ale na szczęście są mądrzejsi.
Jerry Dean (Uzdrowienie. Kto? Co? Jak? za: M. i P. Wołochowicz, 1996) tak opisuje proces przebaczenia (będę parafrazować na współczesny język i dodawać dopiski):

1) uświadomienie sobie zranień: przypomnij sobie sprawy, w których zostałeś/-łaś skrzywdzona. Jeśli potrafisz, poproś Ducha Świętego o pomoc. Spróbuj zauważyć też konsekwencje Twojego nie-przebaczenia (zwykle jest to odrzucenie tej osoby + dodatki), Tylko nie zagłębiaj się w to za bardzo. Za bardzo jest wtedy, jak pobudzone przypominaniem negatywne emocje, utrudniają codzienne życie.

2) wyznanie: opowiedz o tym wszystkim Bogu (bez względu na to, jak go w tym momencie życia rozumiesz), powiedz mu, jak się czujesz, gdy przeżywasz jeszcze raz te zdarzenia. Nie pomijaj konsekwencji Twojego nie-przebaczenia. 

3) decyzja: Przypominam: chrześcijanin ma co najmniej 3 powody, żeby wybaczyć, a nie-chrześcijanin dzieli z nim ten ostatni. 
I. Bo tak mówi Ewangelia, a ona jest dla nas podpowiedzią do życia w pełni, wolności i szczęściu.
II. Bo tak zrobił ktoś inny względem Nas, tj. Jezus Chrystus.
III. Bo nie-przebaczenie utrudnia życie temu, kto nie-przebaczył przez trudne uczucia i niszczenie relacji.

W tym kroku zadecyduj, że chcesz przebaczyć. I powiedz to (najlepiej na głos). Po prostu i krótko: "przebaczam ..., że zrobił(a)....". Jeśli masz 3 powody, żeby wybaczyć, dobrze jest dodać na początku: "W imię Jezusa Chrystusa...". Dlaczego? Bo to On nam daje siłę, żeby wytrwać w tej decyzji (patrz: zabić uczucia). A już zupełnym hardcore level chrześcijaństwa jest dla mnie wybaczanie dla Jezusa - z miłości do Niego. 

4) uzdrowienie: Poproś Ducha Świętego, by uzdrowił Twoje serce i pamięć. Poproś, by zabrał zranienie i ból, w zamian napełnił Cię sobą. (I tego się nie da inaczej ugryźć, jak albo uwierzyć, że to ma sens, albo pominąć).

5) błogosławieństwo (naprawa relacji):  Po pierwsze: już nigdy więcej nie oceniaj Twojego krzywdziciela przez pryzmat zła, które Ci wyrządził. Powiedz sobie (w głowie), że odrzucasz wszelkie osądy, których się dopuszczałeś w ten sposób w przeszłości (nie chodzi o to, że były nienaturalne. Po prostu - nie sądź, bo sam (a) nie chcesz, by Cię sądzono). Po drugie: błogosław (dobrze życz) osobie, która Cię skrzywdziła. I to jest chrześcijaństwo - miłość nieprzyjaciół! Uff... dotarliśmy do... początku. 

Kilka uwag

1) Proces jest naprawdę o niebo prostszy, jeśli przechodzi się go z Bogiem, modląc się tak, jak potrafimy, ale szczerze. 

2) Przebaczenie nie oznacza udawania, że nic się nie stało. Gdyby się nie stało - to po co przebaczać.

3) Przebaczenie nie oznacza, że zachowanie drugiego nie było złe.

4) Przebaczenie nie oznacza, że ktoś nas może nas dalej krzywdzić.

5) Przebaczenie nie od razu uwalnia od trudnych emocji. 

To tyle
Jeśli z czymś się nie zgadzasz, widzisz niespójności logiczne i błędy doktrynalne - proszę, pisz do mnie albo zostaw komentarz (wszystkie publikuję, poza wyjątkowo osobistymi, pełnymi inwektyw i bezpośrednimi wyznaniami miłości). 





2 komentarze:

  1. mogę puścić dalej? wspaniały tekst. mądry. dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli tak uważasz, to puszczaj:)

    OdpowiedzUsuń