sobota, 26 marca 2016

Czy cisza?

Wielka Sobota jest obchodzona jako dzień ciszy i refleksji (względnie zadumy i refleksji dla tych, co lubią robić jedną rzecz dwa razy). Jednak w Jerozolimie, te 2016 lat temu, tak nie było.

Uczniowie rzeczywiście siedzieli w ten dzień cicho, można by rzec "jak myszy pod miotłą". Zamelinowali się zapewne w jakiejś chacie na uboczu i z drżeniem nasłuchiwali kroków żołnierzy, którzy idą i z nimi zrobić porządek. A nawet, gdy nie myśleli o własnej skórze, to przecież właśnie zniknął sens ich życia - mężczyzna, dla którego poświęcili co najmniej 2 lata, zostawili rodziny, słuchali jego obietnic... w takiej chwili w głowie na pewno nie panuje cisza, ich myślom daleko było do spokojnej refleksji.

Nie próżnuje też druga strona medalu, czyli faryzeusze. Nie dość, że zabili Jezusa, trzeba jeszcze "uwięzić" jego ciało. Ustawiają pamięć o nim na wygodną dla nich. Tej nocy było wielkie święto, Pascha. Raczej nie skupiali się na jego treści, ani nie dali się ponieść radości, skoro z rana pobiegli do Piłata, gnani refleksją, że ten, którego zabili, to jednak nie do końca może być martwy.

A co z resztą ludzi? W Izraelu trwa dzień po nieprzespanej nocy - wspomniana Pascha. Pewno pierwsi ludzie pojawiają się na ulicach około południa. Ktoś tam sprząta, ktoś wspomina, ktoś drze się na sąsiada oskarżając go o kradzież resztek baranka.

Cichy wydaje się być grób Jezusa.

Dlaczego nie zmartwychwstał od razu? Dlaczego czekał te trzy dni? Przecież mógł to zrobić w sobotę z rana? Albo jeszcze na krzyżu, gdy setnik przebił jego bok, wszyscy widzieli, że jest martwy, miałby przecież o wiele więcej świadków.
Ja nie wiem, czemu. Ale tak sobie myślę, że to taki znak dla mnie, gdy jest źle, albo po prostu trudno, że to wszystko przeminie. Czasem trzeba trochę poczekać, by stał się cud.

Ale on się stanie! On przyjdzie. Nawet, gdy już się skończyło cierpienie i jest tylko beznadziejnie po nim - nie możemy tracić nadziei. Gdy wydaje się nam, że Bóg nie wiadomo na co czeka - nie możemy tracić nadziei.Mogą wszystkie sensy życia umrzeć - nie możemy tracić nadziei.
Nasza nadzieja zawieść nie może. Nie może. Mamy to obiecane. Jeśli nawet śmierć nie była przeszkodą do cudu, to co będzie? Nasza niewiara?
A jeśli ją przeskoczymy, to stanie się cud. Stanie się na 100%. Bo nie może zawieść nasza nadzieja.

WOW, chrześcijaństwo. Uwielbiam, kocham.

1 komentarz:

  1. WOW! Ja uwielbiam czytać takie notki, po przeczytaniu których też mam ochotę krzyknąć: Chrześcijaństwo: uwielbiam, kocham!
    Dziękuję za przypomnienie!
    A.

    OdpowiedzUsuń