środa, 23 marca 2016

Kołysanki

Franeczek zasypia przy kołysankach. 
Zadziwiające jest to, gdy mam jakąś taką wiedzę ogólnodziecięcą, przyjętą chyba razem z powietrzem, a potem patrzę - i to się sprawdza na moim Małym. Wiedziałam, że dzieciom się śpiewa kołysanki. Ale w XXI. wieku? No weź. Trochę siara. 
A jednak działa. O wiele lepiej niż te puszczane z Youtube. 

Powiedzcie mi tylko, dlaczego dwie kołysanki, które w moim mniemaniu są najbardziej znane, mają taką smutną historię? 
"Z popielnika na Wojtusia" - o iskierce oszustce: https://www.youtube.com/watch?v=5K5xlxfqGQY
Ale to jeszcze nic.
Wspaniale. Ciekawe, czy to taka nasza, polska specyfika? A może znacie jakieś pozytywne kołysanki?

Jak nauczę się gaelickiego, to mogę Franiowi śpiewać "Noble Maiden Fair". To moja ulubiona, na dodatek ze świetnej bajki: "Merida Waleczna" (jedna z tych niewielu feministycznych historii, która nie odrzuca, a w drugą stronę - bawi i wzrusza). 
Próbowałam śpiewać, nie pytajcie, masakra :P Może po angielsku by dało radę, ale wtedy traci się cały urok :(

2 komentarze:

  1. Nie ważne, że XXI wiek, delikatny śpiew matki musi działać :)
    Być może to nasza polska specyfika, trzeba by sprawdzić w jakim okresie historycznym powstały oryginały. Może to coś wyjaśni.
    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to zawsze albo wojna, albo okupacja, albo krótki czas odbudowy pomiędzy nimi, żeby było zza czego strzelać.

      Usuń