sobota, 19 marca 2016

co się myśli po porodzie

Meksyk. Po prostu Meksyk, fawele, slumsy Nowego Jorku, dżungla, biblioteka po przemiale i pożarze - to nic w porównaniu z bałaganem, jaki się robi w głowie. Oczywiście, odpowiadają za to głównie szalejące hormony. Dokładają się nieprzespane noce. No i zmiana, ta wielka zmiana w życiu, tak kolosalna, że jakby życie od nowa się zaczynało; zmiana rytmu dobowego, diety, przyzwyczajeń higienicznych (tak, można nie myć zębów przez 3. dni i przeżyć), priorytetów dużych i małych przede wszystkim.

Przechodząc do konkretów, w czasie poporodowym mogą się pojawiać przeróżnie dziwne myśli. Niektóre z nich mogą się wydawać niestosowne, inne wpędzają w poczucie winy. Niepotrzebnie! One wszystkie są absolutnie normalne. 

Pojawia się:
- obojętność wobec dziecka, traktowanie go jak maszynki, którą trzeba nakarmić, 
- lęk przed przemęczeniem, nerwowe dbanie o zaspokojenie swoich potrzeb,
- doszukiwanie się oznak poważnej choroby w najbłahszych objawach (np. zaczerwienione oczy) u siebie i/lub dziecka,
- poczucie straty; przekonanie, że tak wiele dziedzin życia jest bezpowrotnie stracone; kariera, rozrywki, podróże,
- poczucie utraty kontroli nad własnym życiem - wydaje się, że rządzą nim "zachcianki" dziecka,
- poczucie utraty kontroli nad własnym ciałem (szybko się zmienia),
- nieuzasadniony lęk przed utratą płynności finansowej, 
- wrogość w stosunku do ojca dziecka, czasem nawet agresja słowna i fizyczna.

Doświadczyłam wszystkich, oprócz jednego :) 

Lista oczywiście nie jest pełna. U każdej osoby może to wyglądać inaczej, zapewne są też kobiety, które z takimi myślami nie muszą się zmagać. Tak, zmagać; jak inaczej nazwać tą walkę, gdy przez cały dzień tłucze się w głowie: "nie wyjdziesz więcej, nie wyjdziesz więcej, nie pójdziesz do kina, nie pojedziesz na wycieczkę, nie odwiedzisz znajomych za granicą". Irracjonalne? Tak! Ale mogę sobie tłumaczyć, że przecież to tylko początki, że przecież można z dzieckiem, że ono przecież urośnie... guzik z tego. Moją głowę niewiele to obchodziło. 

Przejdźmy do praktyki, bo pytanie brzmi, co z tym zrobić? 

Dobra wiadomość jest taka, że to po prostu samo mija :) W zasadzie nawet dość szybko. Uspokaja się biologia, oswajamy się z nową sytuacją, uczymy się dziecka coraz lepiej (a dziecko nas) i myśli te się wyciszają. 
Co pomaga? Warto się wygadać; nazwać konkretnie, co nas męczy, choć może to trochę wstyd, że się nie kocha własnego dziecka. Ale jaka ulga, gdy się okazuje, że po pierwsze: to normalne, a po drugie: nieprawdziwe. A jak się nie da wygadać, to napisać. 
Dobrze mieć wsparcie. Koleżanka-położna opowiadała, że jeśli spojrzy się na dwie kobiety o tych samych warunkach porodu, tej samej kondycji zdrowotnej, wieku, itp... to nieporównanie szybciej dojdzie do siebie, zarówno pod względem fizycznym i psychicznym, ta, która jest otoczona wsparciem przyjaciół i rodziny, niż kobieta samotna. 

Baby blues zaliczony. Niech nie wraca!
----------------------------------------------------
Gdyby ktoś mnie zapytał 2 miesiące temu, jakie dźwięki wydaje noworodek, powiedziałabym, że płacze. A ponieważ jestem mądrala, nie mogłabym się powstrzymać i dodałabym, że są różne rodzaje tego płaczu, bla, bla, bla...
Franek: płacze, krzyczy, drze się, sapie, ziewa, wzdycha, chrząka, stęka, miauczy, szczeka, pohukuje, skrzeczy, piszczy, kwili. Jeszcze nie zaczął gadać.

6 komentarzy:

  1. Miauczy i szczeka mnie najbardziej rozwaliło:D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj opanował dźwięki podobne do kaczki, a dziś pojedynczy sygnał a'la syrena strażacka.

      Usuń
  2. Ostatnio sobie trochę z nim pomiauczałem. Jest całkiem niezły ;). Zmieniłbym tylko "przecież urośnie" na "za niedługo, jak tak będzie szamał, w jednych ubrankach nie pochodzi nawet tydzień ;).
    ROB
    321

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są takie, które miał na sobie tylko raz, ale to bardziej kwestia nadmiaru.
      Za Chiny nie rozumiem Twojego podpisu MM :)

      Usuń
  3. Jak na wiele czasu na myślenie (według mnie) to myśli się stosunkowo dużo :D
    Pozdrowienia dla miauczącego Franka!
    A.

    OdpowiedzUsuń