Jest pięknie, jeśli mamy komu powierzyć nasze tajemnice. To wielki prezent, dowód zaufania i bardzo pozytywnej opinii ALE taki dar może czasem być zbyt ciężkim brzemieniem.
Pewna bliska mi osoba opowiedziała mi w krótkim czasie o dwóch tajemnicach dwóch różnych osób, które zostały jej powierzone z klauzulą "nie mów nikomu". Akurat tak się złożyło, że obie dotyczyły jej bezpośrednio a także dotykały wielkiej życiowej trudności, z jaką się zmagała. Potępiamy? Ja nie potrafię.
Może warto się zastanowić, zanim powierzymy komuś naszą tajemnicę, czy nie będzie zbyt ciężkim brzemieniem.
Oczywiście, nie jest metodą, żeby teraz się zamknąć w sobie i nikomu nie powierzać swoich intymnych spraw, żeby przez przypadek kogoś nie urazić. A co jest? Mam kilka pomysłów. Po pierwsze: jeśli mamy wybór, powierzmy trudniejsze sprawy swojego życia komuś, kto akurat ma mniejsze problemy ze swoim, nie na odwrót. Po drugie: jeśli mamy kilka osób, którym możemy się zwierzać, róbmy to proporcjonalnie wobec każdej z nich. Po trzecie: jeśli się da, zastąpmy "nie mów nikomu" - "nie mów naszym wspólnym znajomym". Jakieś inne pomysły?
Dopisek dla chrześcijan: (17) Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. (Łk 8,17). Każda tajemnica jest tylko kwestią czasu, sorry :)
----------------
A tu tak na poprawę nastroju w te listopadowe dni (koniecznie z teledyskiem):
https://www.youtube.com/watch?v=VPpd-6X3tEo
---------
Franek faluje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz