wtorek, 8 grudnia 2015

dobre zajęcie na sobotę

Jeśli chcesz, jeśli potrzebujesz, soboty w naprawdę kobiecym gronie - to miejsce jest dla Ciebie. Przyjechało nas tam ok. 60 osób. Wiekowo i życiowo - duży rozstrzał (od późnych studentek po średnie babcie), ale szczególnie tego nie odczułam. Stałe bywalczynie bardzo otwarte, gdy widzą, że jesteś pierwszy raz - zagadują i prowadzą w różne zakamarki starego klasztoru, gdzie odbywają się poszczególne części spotkania. Jeszcze jedno, co mnie ujęło - wielka akceptacja. Byłam już na wielu dzieleniach i rozmowach w grupach, ale po raz pierwszy doświadczyłam, że ktoś stwierdzał: "nie chcę się dzielić" albo "nie chcę nic mówić" albo " jestem dziś zniechęcona i jakaś taka rozbita" albo w ogóle milczał i to było ok. Ale naprawdę ok. Naprawdę naturalne.
Co robiłyśmy? Piłyśmy kawę. W hektolitrach. Olbrzymi czajnik nieustannie parował. Ciastka, kanapki, daktyle, pomarańcze i wafle znikały w zastraszającym tempie. Ale to tylko w przerwach.
Głównym zajęciem do południa były warsztaty. Ja wylądowałam na Emocjach, gdzie przyjrzałyśmy się złości. Okazało się, że złościmy się w bardzo różny sposób - były wśród nas kobiety tłumiące to uczucie (a potem wybuchające znienacka) a także te, które z trudnością radziły sobie z opanowywaniem częstych wybuchów. Przyjrzałyśmy się głębiej temu uczuciu. Zdziwiłam się, jak wiele innych uczuć może się pod złością kryć - a także z drugiej strony - za czym moja złość się maskuje (ja jestem z tych tłumiących bez sensu). Szukałyśmy też dobrej złości i tego, jak ją wyrażać. Była też nauka rozładowywania emocji i rozpoznawania wczesnych sygnałów nadchodzącego wybuchu. Mega praktycznie z nutką koncentracji na problemach typowo chrześcijańskich (dobra złość, a złość jako grzech główny).
Do wyboru były jeszcze trzy inne warsztaty; jeden podobnie psychologiczny (z motywacji), wizaż i florystyka. W styczniu ma być coś nowego: emisja głosu.
To tyle do południa. Potem obiadek i "blok duchowy".
Zaczęło się krótkim wielbieniem. Było bardzo lajtowe - tzn. coś dla tych, które nie lubią podnoszenia rąk i wstawania, choć oczywiście zdarzały się bardziej nawiedzone jednostki preferujące ten typ modlitwy (patrz ja).
Potem msza św., na której nieco przysypiałam, ale to absolutnie nie wina kazania, tylko niedawno zjedzonego, obfitego obiadku.
Następnie konferencja wygłoszona przez jedną z kobiet. Nie można było jej odmówić głębi teologii, ale miała też dobre przełożenie na życie.
Potem adoracja... tu już każdy sam musi ocenić jej "jakość" - moje zdanie będzie zupełnie nieobiektywne. Z boku patrząc, to była zwykła, godzinna adoracja w ciszy, przepleciona kilkoma pieśniami. Niby nic się nie działo, ale we mnie działo się tyle, że nie wiem, kiedy minęła ta godzina.
Już lądując spotkałyśmy się na krótkim dzieleniu w grupach, które tak mnie zachwyciło duchem wszechobecnej akceptacji.
A na koniec zostałyśmy wzięte na kolację :)

Generalnie - zachęcam. http://dzielneniewiasty.pl/2015/12/06/950/


5 komentarzy:

  1. Z tego co piszesz to było naprawdę warto! Złość... chyba Maju byłaś na najbardziej (z mojego pkt widzenia) interesujących warsztatach. W sumie to, że często jej źródłem jest całkiem inna sytuacja bądź emocja to gdzieś w głębi wiem, ale jak panować nad wybuchami? Chyba kiedyś przyjdę na tę naukę rozładowywania emocji i rozpoznawania wczesnych sygnałów nadchodzącego wybuchu ;) No i czymże jest dobra złość?! :D Naprawdę, fascynujący temat. Ale z tego co przeczytałam w linku, na stronie niewiast to i konferencja była tematycznie dość ciekawa, myślę, że bym się wciągnęła. Chętnie wysłuchać i tu czegoś więcej... Ściskam mocno i cieszę się, że miło spędziłaś weekend :) k.

    PS. Ostatnio wpisy kończysz pisząc o Franku, a tu nic ;) Jak tam Wasza symbioza? Jak Twoje samopoczucie? Pozdrawiam najcieplej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K. zapraszam do przekonania się, jak to wszystko wygląda w praktyce :)
      Ja czuję się świetnie, mam mdłości, jestem zmęczona i boli mnie kręgosłup. Tak, czuję się świetnie :) to nie ironia :)
      Franek... wyczailiśmy ciekawy sposób komunikacji na kopanie :)

      Usuń
    2. W sensie...on kopie Ciebie, a Ty kopiesz jego? :D
      P.

      Usuń
  2. Jak będziesz się jeszcze wybierać, to weź mnie ze sobą:)
    P.

    OdpowiedzUsuń