niedziela, 29 listopada 2015

dobry film na popołudnie

https://www.youtube.com/watch?v=GhK02f9xqM0

Zapraszam do obejrzenia, jeśli masz ochotę na historię romantyczną do bólu (prawie nie ma w filmie innego wątku), ale nie chce Ci się schylać do poziomu współczesnych komedii romantycznych (2 m pod podłogą). Akcja dzieje się, hmm..., chyba na przełomie XIX i XX w., czujemy to głównie patrząc na mega kobiece sukienki głównej bohaterki.
Zaczynamy przyglądając się relacji Batszeby, właścicielki niewielkiego gospodarstwa, z jej sąsiadem (hmmm... Owen? Wybaczcie, ale to nie imię jest u niego najważniejsze :)). Akcja przyspiesza z kopyta od prezentu w postaci jagniątka, czyli w jakiejś 3. minucie... W filmie naprawdę dużo się dzieje, zmiany następują scena po scenie, aż tytuł wydaje się w jakiś sposób nieadekwatny.
Ze względu na pęd akcji, główny wątek można by opisywać na 14 stron, zatem ograniczę się do minimum: ich trzech, ona jedna :) Nie jest to prosty wybór, bo na Batszebę wpływają też czasy, w jakich się wychowała, jej sytuacja finansowa (wszak jest samotną kobietą), wykształcenie... Bohaterka w toku filmu podejmuje wiele różnych wyborów, a każdy jest wart osobnej dyskusji. Bohaterowie nie są sztampowi, trzej absztyfikanci tylko początkowo sprawiają wrażenie typowego:
a) uwodzicielskiego kochanka,
b) troskliwego romantyka,
c) niezawodnego przyjaciela w wiecznej friend-zone.
Każdy z nich jednak potrafi zaskoczyć i wyjść z ramek, zatem obstawianie po 15 min. z kim na końcu będzie główna bohaterka może być nieco chybione.

Z kim oglądać? Mąż widział i przeżył, ale generalnie film raczej babski. Koniecznie do obejrzenia w towarzystwie, bo zbyt wiele rzeczy trzeba obgadać :)

Nastrój filmu? Raczej nie na szalone piżama-party, ale też nie na ciężkiego doła. Raczej na popołudnie, niż na wieczór.

Do obejrzenia z rodzicami? Nie. Po pierwsze: są sceny erotyczne, po drugie: prowokuje komentarze: "widzisz, chciała być taka niezależna i jak to się skończyło?"

Walory artystyczne? Piękna muzyka, plenery, stroje... Jeśli ktoś to ceni - tym bardziej warto obejrzeć.

Dopisek dla A. : BARANKI!!

Uwaga! Zmusza do myślenia. Ja wciąż rozkminiam:
- czy mogła się zachować inaczej, jeśli chodzi o spotkanie na polance (nie, czy chciała, ale czy mogła)?
- czy można wyjść za mąż za kogoś, kto Cię bardzo kocha, jest troskliwy, romantyczny, dobry, lubisz go, ale nie kochasz i Cię nie pociąga ani trochę, a on o tym wie i nie jest to dla niego problem?


18 komentarzy:

  1. Jak są baranki, to koniecznie obejrzę! :) przekonujący argument:)
    Obgadamy film wspólnie, jak zobaczę,ok?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tylko prośbę: kilka minut po rozpoczęciu filmu, jak zobaczysz, że pies w nocy goni baranki - zamknij oczy i tak trzymaj, aż usłyszysz dialog: "farma jest wasza", ok?

      Usuń
    2. Rozumiem, że szykuje się krwawa rzeź baranków. A owce mają milczeć, tak?
      ;)

      Usuń
    3. Milczenie jest najlepszą odpowiedzią wobec głupoty tych baranków...

      Usuń
  2. Maju, musimy koniecznie się zobaczyć i porozmawiać :D ale super, mam nadzieję, że cykl "polecam dobry film" będzie się rozwijał! k.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odnośnie Twojej drugiej rozkminy, to wydaje mi się to jednym z największych błędów życiowych, aczkolwiek chyba często popełnianym. i to jest smutne :( M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację M. Relacja wydaje się być bardzo kusząca, zwłaszcza, gdy się już traci nadzieję, że się kogoś pokocha. I w sumie nawet można być w takim związku szczęśliwym - dopóki nie zjawi się ktoś, w kim ta kobieta zakocha się bez pamięci. Wtedy albo będzie sama bardzo cierpieć, albo bardzo skrzywdzi kogoś, kto ją niesamowicie pokochał. Myślę bowiem, że trzeba kogoś niesamowicie kochać, żeby chcieć z nim być, choćby on mnie nie kochał wzajemnie.

      Usuń
  4. czy na pewno można być w takim związku szczęśliwym? wiedząc, że krzywdzi się drugą osobę i samemu nie czując miłości? moim zdaniem jest to bardzo egoistyczne, ale też krzyk o bycie kochanym. Więc znowu smutno. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację; nie tyle szczęśliwym, co nie-samotnym.

      Usuń
  5. Widziałam. Bardzo fajny. Ja mam takie przemyślenia (spojlery):
    1. Jak oni to zrobili, że Carey Mulligan, która jest śliczna i sprawia wrażenie dziewczynki, w filmie wyglądała 10 lat starzej?
    2. Od około 20-tej minuty filmu i tak się wiedziało, kogo ona tak naprawdę kocha:)
    3. Dwa razy odetchnęłam z ulgą. Raz, gdy Troy się utopił, dwa, gdy "ten trzeci" (nie pamiętam nazwiska) go zabił. Za drugim razem bardziej, bo od razu pozbyła się tych dwóch, którzy byli niepotrzebni.
    4. No ja wiem że 5 lat chodzenia ze sobą to może za długo, ale jej ślub to była jakaś pomyłka. Chwilowa fascynacja i już przed ołtarz...w ogóle go nie poznała. Dobrze że nie zdążył jej zniszczyć całego życia.
    5. Jak dla mnie to i tak tylko Oak miał jakiekolwiek szanse. Pozostali dwaj byli paskudni:)
    6. Co do Twoich rozkmin: tak, mogła, gdyby trochę pomyślała; ech może on myśli że to dla niego nie problem...ale to byłby problem.
    7. Zakończenie było najlepsze. Ona: "poproś", a on nie prosił, tylko postąpił jak prawdziwy mężczyzna:) (a ja: "nareszcie!!!")
    I tak, walory artystyczne, jej, te kiecki i wszystko:) To było super:)
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Może jadła dużo fast-foodów?
      2. Jasne, ale nie wiedziało się z kim będzie :P
      3. Ależ Ty jesteś mordercza! Takie rzeczy sprawiają Ci ulgę :) Nie no - szczerze - poczułam dokładnie to samo w tych samych momentach :)
      4. Ona była tak cholernie głodna bliskości i związku, że poleciałaby za żabą w spodniach.
      5. Romantyk też był niczego sobie :) Ładnie śpiewał :)
      6. Moim zdaniem - nie, nie mogła. Nie mogła ze względu na to, co działo się w jej głowie, na tą cholerną tęsknotę. Gdyby wcześniej się ogarnęła - spoko, ale nie, gdy ją postawiono przed wyborem. Za silne emocje.
      8. Prawdziwy mężczyzna nie prosi w takich sytuacjach :)

      Usuń
  6. Zachęcona Waszą dyskusją postanowiłam obejrzeć ten film. Na szczęście Wasze spojlery nie zepsuły mi radości z oglądania filmu ani nie odebrały elementu zaskoczenia. Może dlatego że wysunęłam trochę inne wnioski z tego filmu:
    1. Już na samym początku filmu stwierdziłam że główna bohaterka nie jest zbyt inteligentna. Jak można nie wiedzieć skąd pochodzi imię Batsheba? Skoro chodziła do kościoła to chyba słyszała o Batshebie króla Dawida? Z drugiej strony imię bardzo do niej pasuje bo faceci mieli przez nią same problemy.
    2. Po drugie szkoda mi bardzo Troya. Facet naprawdę wiele wycierpiał, dlatego później staczał się coraz bardziej. Na początku wystawia go do wiatru ukochana kobieta (przynajmniej on tak myśli). Dla ukojenia żalu po niej żeni się z Betshebą. Ale nie pasuje do życia na wsi. To dla żołnierza raczej normalne że lubi się bawić i potrzebuje adrenaliny do szczęścia. Nie wiem dlaczego jego żona spodziewała się że będzie jak Oak. Później gdy Troy ma szanse odzyskać ukochaną kobietę i jeszcze dziecko to traci ich tragicznie bo jego żona wolała dać 20 funtów na gospodarstwo. Nie dziwię się że ją znienawidził. To ona zniszczyła jego, nie on ją.
    3. Szkoda mi tego trzeciego Boldwooda bo zmarnował sobie życia dla kobiety która nie była tego warta.
    4. Oak jest zdecydowanie najprzystojniejszy z całej trójki, ja bym nim na pewno nie pogardziła, Batsheba była ślepa przez większość filmu a on zasługiwał na kobietę lepszą od niej. Bardzo chamskie było jak go na początku filmu wyrzuciła ze swojego gospodarstwa.
    5. Co do polanki to w zasadzie nic bardzo poważnego się tam nie stało. I tam jest pokazana wyższość Troya nad nią bo nie wykorzystał okazji mimo że ona bardzo tego chciała i mógł to zrobić.
    6. Co do urody głównej bohaterki to akurat na plus. Lubię jak ktoś ma nieoczywistą, oryginalną urodę jak ona, wręcz u części osób mogła by uchodzić za brzydką, ale dzięki temu jest bardziej interesująca od innych piękności.

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu chcę być analitykiem;)
    A swoją drogą chodzi mi po głowie ta polanka. Czy to co tam się stało było ważne, a jak tak to dlaczego? Bo się pocałowali? Bo nie tylko się pocałowali? Bo chcieli więcej? Ciężko to ocenić. Zawsze ciężko było mi określić granicę, czy coś jest tylko pocałunkiem, aż pocałunkiem, niewinnym wygłupem, czy chwilą emocji o której nie warto nawet pamiętać, do jakiej granicy można sobie pozwolić? W świecie w którym seks wylewa się wszędzie czy zwykły pocałunek robi na kimkolwiek wrażenie? Chyba jednak tak. Bo pocałunków też się nie zapomina:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w ta scena najbardziej pokazywała naiwność głównej bohaterki. W wielkiej tęsknocie za bliskością pomyliła namiętność z miłością, a raczej uznała, że skoro jest to pierwsze, to będzie i drugie. Niemal nie panowała nad sobą - tańczyła, jak zagrał Troy, a on tą sytuację rozstrzygnął po mistrzowsku (współczuję mu jeśli chodzi o sytuację z narzeczoną, ale Batshebę po prostu wykorzystał).
      Myślę, że można się "znieczulić" na pocałunki. Dzięki temu będą właśnie tylko chwilą bliskości, odrobiną przyjemności i zapomnienia (to samo da się zrobić ze współżyciem). Tylko - czy o to chodzi?

      Usuń
  8. Tą szermierką Troy tak naprawdę sprawdzał na co może sobie wobec niej pozwolić i później już wiedział że na wszystko. Ale ciekawi mnie dlaczego wtedy tego nie wykorzystał do końca, przecież mógł bo ona by się zgodziła. Miał jakieś w sobie resztki honoru? Czy po prostu wiedział że i tak ją dostanie więc nie chciał się narażać na plotki? Mało który facet potrafiłby się powstrzymać w takiej sytuacji. W ogóle Troy mi się wydaje trochę pomylony (scena szermierki z krową:D), żyjący w swoim świecie. Co do naiwności Batsheby to "niegrzeczni, tajemniczy i zranieni" chłopcy są pociągający dla większości dziewczyn, i mało która potrafi im się oprzeć, to już nawet nie chodzi o wielką namiętność ile o urok osobisty i chęć bycia tą dobrą pocieszycielką (Batsheba wiedziała o tej narzeczonej bo o niej wspomina po weselu w rozmowie z Oakiem). Gdyby tylko pragnęła bliskości to poszłaby do Boldwood'a albo Oak'a których miała pod ręką.
    Co do pocałunków to się zgadzam. Choć pocałunek to dużo mniejszy level niż seks to jednak też przywiązuje do siebie ludzi i pamięta się go, nawet jeśli by się sobie wmawiało że to nic takiego przecież.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to była taka jego chytra zagrywka, żeby Batshebę jeszcze bardziej podkręcić. Nie do każdej kobiety można od razu jechać z czołgiem, a Batsheba głupia nie była, więc mogłaby się opamiętać i uciec, gdyby chciał zbyt wiele. Troy zatem zostawił obietnicę, przedsmak, której nie zaproponował ani Oak ani Boldwood (z jednej strony - z czołgiem nie, z drugiej - trzeba choć odrobinę zakręcić kobiecie w głowie, bo inaczej nie wyjdzie).
      Hmmm... tak, pocałunek to mniejszy level, aczkolwiek... chyba bardziej intymny. Pamiętasz, jak ta laska z Pretty Woman nie całowała się z klientami, z którymi sypiała?

      Usuń