poniedziałek, 2 lutego 2015

gdy świat się rozpada

Co można zrobić, gdy świat się rozpada? Mamy na to wpływ mniejszy niż żaden, my - szarzy ludzie. Możemy ewentualnie płacić podatki i mieć nadzieję, że zostaną użyte na dobrą armię i mądrą dyplomację. Tak, wiem, możemy też się modlić. I robić swoje.

A moje - to pisanie. Na ten moment.

***
Pozwól się pokochać.
Pozwól, żeby on się o Ciebie zatroszczył.
Pozwól jej wysłuchać Twoich smutków.
Pozwól im cieszyć się Twoim towarzystwem.
Pozwól Bogu, by mówił do Ciebie.
Pozwól mi opowiedzieć Ci pewną historię...

...było to jakiś czas temu, w świecie aż za bardzo rzeczywistym - duże miasto, XXI w. Nasza główna bohaterka, niech będzie - Madzia, miała kiepski dzień. Dlaczego? Bo to odkryłam. Gdyby udało jej się to ukryć, pewno wieczorem stwierdziłaby, że dzień był znośny.
Patrzyłam na nią, jak nerwowo ściskała ręce na kubku z herbatą. Jej przedramiona, jak patyczki, zajmowały niepokojąco mało miejsca w przestrzeni. I w sumie dlatego zapytałam: 
- Masz ochotę na kanapkę? Jadłaś śniadanie?
- Jadłam, dzięki.
- Ile? - pytam.
- Dwie kromki. 
- Jak duże? - Pytam, bo trochę już ją znam.
Po czym patrzę jak kreśli na stole dwa kółka wielkości dłoni. Dłoni sześciolatka.
- No co? - pyta

-Madziu, znów nie jesz?
- Jem. - odpowiada nie patrząc na mnie - Śniadania, obiady i kolacje. Trochę się denerwuję ostatnio, wiesz, piszę pracę, sesja...
- Madziu... musisz jeść. 
Milczy. Widzę, że ma ochotę pogadać o czymś innym. 
- Nie chcę jeść. - mówi nagle - Nie chcę nigdy jeść!

- Pamiętasz Teresę, moją siostrę? Zawsze mi mówiła, że nie mogę być gruba, nigdy nie mogę być gruba, bo to najgorsza rzecz na świecie. Ona jak je, to się denerwuje... Ja z kolei nic nie jem.
- Ja też. - pocieszam ją, ciesząc się, że znalazłam wreszcie bratnią duszę.
- Tak jest lepiej - uśmiecha się - jak Teresa jadła, przychodził Rafał i darł się na nią; że jest brzydka, gruba, że ciągle żre, że jest słaba. 
- Serio?
- A ja siedziałam obok i musiałam tego słuchać.
- Oni są dalej razem?
- Tak.

- A Tobie ktoś kiedyś powiedział, że jesteś gruba? Czy coś w tym stylu?
Zamyka się w sobie (jakby wcześniej była otwarta, wolne żarty). Kuli się trochę na krześle, nagle zainteresowana herbatą. Ma taką minę, jakby chciała odpyskować: "a co Cię to obchodzi?". A jednak nie żałuję, że zapytałam. Dobrze ją znam. Sama nie powie. Trzeba ją pytać o wszystko - wiem, że chce powiedzieć, ale jak jej ktoś nie spyta, to... nie chce przeszkadzać, obarczać, zrzucać swoje problemy na innych. Jeszcze nie rozumie, że po to jest przyjaźń - żeby się dzielić ciężarem.
- Tak. - mówi o sobie, więc jestem z niej dumna. - Kamil.
- Kamil??!!
- To znaczy... no nie wprost... ale powiedział, że bardziej bym mu się podobała taka trochę chudsza. 
- Niż teraz?? 
- Nie no, teraz to jest chyba idealnie. Nie wiem...
- Co mu odpowiedziałaś, jak Ci powiedział?
- Nawrzeszczałam na niego, że... że jest głupi, że to bez sensu, że jak może na mnie patrzeć w ten sposób, tak tylko przez wygląd... 
- A on?
- Przepraszał. To znaczy - nie rozumiał. Ale jak widział moją reakcję, to przepraszał, powiedział, że jest głupi, i tak dalej...
- Ale... w Tobie zostało?
- Zostało. 

Obiecaj mi coś. Codziennie stajesz przed lustrem i mówisz sobie: "Jestem piękna". Tak, masz sobie to wmówić. Masz to powtarzać tak długo, aż w to uwierzysz. I nie mów mi, że to nie ma sensu, w końcu robiłaś to przez lata: wmawiałaś sobie, że jesteś nieperfekcyjna, gorsza, brzydsza, albo na skraju tych rzeczy. Musisz się pokochać, Madziu, musisz żyć, a nie co dzień trochę umierać. 

4 komentarze:

  1. Powinnam się uczyć, i uczę się, ale mała przerwa musi być. Więc siedzę i czytam i czytam i czytam. Przeczytałam tę notkę z dziesięć razy. Dobra, mocna, ważna. Dla mnie bardzo ważna, dlatego Ci za nią dziękuję! I pytam, czy mogę się nią z kimś podzielić? Czy mogę przekazać komuś jej treść?
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam raczej jak siostra głównej bohaterki, nazwijmy ją Magdą. Zajadam stres. Ale jem też, gdy się cieszę. Już kilka razy próbowałam się zdrowiej odżywiać. Nie że rzadziej, po prostu zdrowiej. Słabo wychodziło. Młodość, tj. prężny metabolizm, pomagał mi do tej pory. Ale obecnie tylko liczę rosnące kilogramy, a komplementy słyszę już tylko od przyjaciółek. Nie jestem gruba, ale przez wszystko i wszystkich co mnie otacza, co jest takie fit i slim, czuję się jak osoba otyła. Kurka, nigdy chyba jeszcze o tym nie mówiłam/pisałam. Ostatni paragraf - dzięki, Maju. Spróbować zawsze można. Byle nie wyszło jak zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że panuje taka straszna presja na bycie "slim" i "fit". Nawet ja - patyczek - czuję się oceniana ze względu na to, że właśnie - jestem szczuplutka. Rzadziej słyszę miłe słowa, czy jakiekolwiek, na temat innych cech mojego wyglądu: włosów, ubrania, itp. Tak jakby wszyscy dostrzegali jedynie centymetry w talii... Co jest z tym światem? Czy on ubrał jakieś soczewki, które mają tylko jeden przepuszczający światło filtr: "waga"?
    Cieszę się,że podzieliłaś się z nami swoimi odczuciami:) Może spróbuj jednak o nich z kimś pogadać? Magda powiedziała mi potem, że sama rozmowa - nazwanie swoich problemów na głos, z kimś, dużo jej pomogły. Nawiasem mówiąc, ona zaczęła wreszcie walczyć o siebie, jest na dobrej drodze.

    OdpowiedzUsuń