Nie nazywaj mojego dziecka pasożytem.
To bardzo mnie boli i denerwuje, a przecież nie wolno mi się denerwować.
Mówisz, że "na logikę przecież tak wychodzi". Posłuchaj: nie nazwiesz trzylatka "darmozjadem", choć właściwie przecież nie ma w tym sprzeczności. Nie zawołasz za osobą upośledzoną: "Ty głupku", mimo że nie ma w tym błędu logicznego.
Pasożyt to tasiemiec, owsik i wesz. Zdajesz sobie sprawę, do czego porównujesz moje dziecko? Odmawiasz mu człowieczeństwa - widzisz to? A w takim razie, kim ja dla Ciebie jestem, skoro noszę coś, co dla Ciebie jest czymś złym, chorobliwym?
Aha... to miała być pociecha, tak? Chodzi o to, że mam prawo się źle czuć, bo jest we mnie jakieś stworzenie, które wysysa ze mnie energię? I takie patrzenie na macierzyństwo ma mnie pocieszyć?!
Moje dziecko. Dziecko. Tylko tak masz prawo je nazywać. Albo przestań je nazywać w ogóle.
Dane i adres tej osoby możesz wysłać do mnie e-mailem. Resztą zajmie się pewna, tajemnicza, ale niezwykle skuteczna grupka osób. To więcej się nie powtórzy ;)
OdpowiedzUsuńbrother - in