piątek, 18 lipca 2014

poza matrixem

Hej, hej:)
nie mam internetu.

jest mi dobrze:)

***
To nie była radosna uroczystość. Z natury. W naszym kręgu kulturowym pogrzeby kojarzą się smutno. I ten też. A jednak dawał nadzieję.
Ksiądz dużo mówił o życiu. Jej życiu, ale też o tym, które dała. Było o czym opowiadać. Czworo dzieci, kilkanaście wnucząt, my - ponad 20 prawnucząt... I jeszcze  wspólnota, której przewodniczyła. 66 lat przeżyte z mężem. Sąsiedzi, znajomi...
Potem ją odprowadziliśmy. Złożyliśmy na grobie czerwone róże.
Na zakończenie usłyszała: "żyj w pokoju".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz